Niepełnosprawny też chce pracować i mieć swoją rodzinę, chce po prostu żyć
Niestety, co jakiś czas słyszymy w mediach o kuriozalnych wręcz przypadkach podejścia urzędników do osób niepełnosprawnych. Kilka dni temu telewizja wyemitowała reportaż o walce dwojga ludzi – kobiety na wózku inwalidzkim i sprawnego mężczyzny – do zalegalizowania swojej miłości w urzędzie stanu cywilnego. Kobieta, mimo, iż jest inwalidką od urodzenia, ma zaburzenia mowy – ukończyła studia wyższe, a w opinii urzędników została uznana za upośledzoną umysłowo. Innej kobiecie, o lekkim upośledzeniu umysłowym, która z sukcesem wychowuje przy pomocy męża kilkoro swoich dzieci – odebrano kolejne, nowo narodzone, argumentując decyzję urzędniczą nie możnością sprawowania opieki nad córeczką przez matkę. Mało tego, została bez swojej zgody wysterylizowana. To prawda, takie rzeczy dzieją się u nas, w XXI wieku. Obie te sprawy zakończyły się sukcesem – zakochani są już po ślubie, a rodzinie zwrócono córeczkę. Ile takich spraw musi jeszcze przetoczyć się na forum publicznym, aby wreszcie urzędnicy zrozumieli, że niepełnosprawność bardzo rzadko oznacza ciężkie upośledzenie umysłowe? Wielu niepełnosprawnych właśnie w czasie swojej choroby osiągnęło swoje największe sukcesy – w życiu, w sporcie, w nauce. Niewidomi rodzice potrafią wychować swoje dzieci na wspaniałych ludzi, niepełnosprawni sportowcy sięgają po złote medale, a jeszcze inni niepełnosprawni odnoszą sukcesy naukowe. Czas wreszcie popatrzeć na niepełnosprawnych, jak na sprawnych ludzi.